Gerard Mach: „W Polsce, w 1966 roku miałem milion dolarów plus zasoby na to, żeby trenować”

0

Publikujemy kolejną część tłumaczenia fragmentów książki „Speed Trap” autorstwa Charliego Francisa. Pierwszą część możecie przeczytać tutaj.

„Wilgotny wiosenny dzień odkrywał na „bieżni” kałuże zbierającej się ropy. Kiedy próbowaliśmy się ustawić w pozycjach startowych, palce ślizgały nam się niekontrolowanie. “To wysypisko odpadów. Gdzie jest najbliższy tor tartanowy?”-zapytał Polak. Poinformowaliśmy go, że znajduje się 800 kilometrów stąd. „Mój Boże”-krzyknął Gerard. „W Afryce jest 100 torów tartanowych! W samej Warszawie mamy ich 6! Nieważne, wiem, co zrobimy. Pojedziemy do Font Romeau we francuskich Pirenejach, mają fantastyczne centrum treningowe. Jesteście bogatym krajem. Wszyscy pojedziemy na 6 tygodni! Wtedy wszystko będzie dobrze. 

-Gerard. Nie mogę tam jechać-odpowiedziałem.

-Co masz na myśli?

-Cóż. Muszę pracować.

-Ale jesteś mistrzem kraju! Twoja federacja musi Cię tam wysłać!

Stało się dla mnie oczywiste, że Gerardowi sprzedano kit od kanadyjskich oficjeli. Nie miał pojęcia, że Królowa Sportu była zaniedbanym dzieckiem w Kanadzie. Gerard był oszołomiony, kiedy odkrył, że najlepsi kanadyjscy seniorzy nie mogą trenować na pełen etat, ale nie było pieniędzy, żeby zabrać ich na obóz szkoleniowy. Co gorsza krajowa federacja zaplanowała na jeden rok tylko dwa wydarzenia: Pacific Conference Games w maju i mistrzostwa Kanady we wrześniu. Nic pomiędzy! 

Kilka lat później przyparłem Gerard do muru po tym jak wypił kilka piw. „Słuchaj, nikt nigdy nie pytał, jak zrobiłeś to w Polsce. Jak zbudowałeś swoją grupę sprintu? 

On na to odpowiedział: „W 1966 roku miałem milion dolarów tylko dla sekcji mojego klubu (dostosowując to do aktualnej inflacji, była to 10-krotność całego budżetu kanadyjskiej federacji). Do tego miałem niegraniczony dostęp do zasobów zawodników w Polsce. Zamieściłem ogłoszenie w warszawskiej gazecie, które brzmiało: „Gerard Mach będzie przesłuchiwał nowych sprinterów” i dostałem 1000 zawodników, którzy pojawili się na stadionie. I z tego tysiąca po kilku tygodniach obozów i testów, wybrałem pierwszą setkę. Całą setkę zabrałem potem na obóz do Bułgarii, gdzie trenowałem ich przez 6 tygodni. Kiedy chciałem trenować poza Blokiem Wschodnim (ZSRR) mogłem zabrać tylko 70 sprinterów np. do Włoch. Ale miałem zawody, obozy, zaplecze, wszystko co potrzebowałem”

Gerard odznaczał się szczególną twardością. Nie mógłbym go obwiniać, gdyby wrócił do Polski, czyli kraju, gdzie lekkoatletykę traktowano poważnie. Ale dla Gerarda punkt krytyczny (a była nim chyba sytuacja w Kanadzie) nie istniał, potrafił walczyć o każdy złom(…)

Zdjęcie tytułowe przedstawia Stadion Dziesięciolecia (Warszawa) w latach 60-tych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *