Kiedy Marian Woronin ustanawiał rekord Polski na 100M miał dokładnie 27 lat i 10 miesięcy. Na stadionie warszawskiej Skry przy średniej wiatru +2.0 m/s uzyskał czas 10.00 sekundy. Po 39 latach od tego biegu, inny Polak, Dominik Kopeć uzyskał wynik 10.05 (+0.1 m/s). Biorąc pod uwagę siłę wiatru, Dominik był bardzo blisko. Wystarczyła średnia podmuchu w okolicach np. +1.5 m/s! Dominik Kopeć sprintersko dojrzewał do tego wyniku równie długo, jak Woronin. W chwili, kiedy uzyskiwał swój najlepszy czas miał 28 lat i 3 miesiące. Jeszcze bardziej zdumiewa droga do tych rekordów. Marian Woronin potrzebował 11 lat, a Dominik aż 14.
Jak on to zrobił? To pierwsze pytanie, jakie rzuca się na myśl, kiedy ogląda się bieg dojrzałego sprintersko Polaka. Najbardziej zdumiewa technika biegu, bo to co robi Dominik nie jest standardowe dla sprintu(dla większości oglądanych zawodników), wprost wkomponowuje się natomiast w powtarzane na amerykańskich szkoleniach(w tym znanego ALTIS) słowa: „Sprint is not natural” (Sprint nie jest naturalny). Dominik odbija się niczym piłeczka tenisowa powstrzymywana od góry niskim sufitem. Przykłada siłę pionowo i taki sam kierunek zwrotu otrzymuje. Można zauważyć to po sylwetce. Polak nie rozciąga kroku i ciała do przodu, ale współpracuje z tartanem. Sam o tym mówi tak:
„Czuję potężne uderzenie. Koledzy z boku opowiadają, że naprawdę to słychać, a jeśli chodzi o odbicie to mimo, że jest w górę, to mój krok jest dłuższy.”
Zapraszamy do lektury całego wywiadu, jakiego udzielił dla nas najszybszy Polak:
Co wpłynęło na Twoją zmianę techniki biegu na dystansie? Z perspektywy zeszłorocznych mityngów wygląda to wręcz na rewolucyjną zmianę.
Zmiany przyszły od hali. Po mocnym starcie czegoś brakowało na dystansie, pracowaliśmy nad luzem aż w końcu poczyniliśmy znaczne postępy w sposobie wykonania rytmu na lotnych 20 i 30-metrowych odcinkach.
Jak z Twojej strony wygląda ta zmiana? Czy paradoksalnie na skutek pionowego poruszania się, nie tracisz na przesuwaniu do przodu?
Nie. Czuje potężne uderzenie. Koledzy z boku opowiadają, że naprawdę to słychać, a jeśli chodzi o odbicie to mimo, że jest w górę, to mój krok jest dłuższy.
Wczoraj podczas pierwszego biegu (10.06) zwalniałeś?
Tak. Nieznacznie zwolniłem, a w finale czułem już zmęczenie. Była sztywność i gorsze wykonanie. Jest co poprawiać.
Ze zwalniania na końcówkach uczyniłeś w tym sezonie już rytuał, chyba 4 biegi z wypuszczoną końcówką. To wynika z łapania luzu?
Tak. Już na hali dało się zauważyć, że po fajnym przyspieszeniu, nie dociągam końcówki. Pracujemy na tym, żeby wynik był rezultatem zachowania luzu.
Trener Kukla (akurat z nim rozmawialiśmy) zwrócił uwagę na Twoją mocną psychiczną stronę. Rozumiem, że nie boisz się dużych nazwisk?
Mocna stawka mnie motywuje. Nie jestem typem sprintera, który spala się w blokach.
Jak opisałbyś swój trening biegowy?
Nie wykonujemy jak to było na moich pierwszych kadrowych obozach (na jednym z nich byliśmy z Dominikiem razem!) pracy typu 500 lub 300 metrów w seriach. Najdłuższy odcinek jaki biegamy to 150 metrów.
Dotyczy to także okresu przygotowawczego w listopadzie?
Tak. Nasze odcinki to kombinacja 120 i 150 metrów.
Czy mocne uderzenie może wynikać z pracy, jaką wykonujesz na siłowni?
Nie sądzę, żeby 5-6 ćwiczeń wpłynęło na to z jaką siłą uderzam. Mój trening siłowy nie jest ciężki. Najwięcej na pełnym przysiadzie jestem w stanie dojść do 165 kg. W wyciskaniu nie wiem, czy w tym momencie poradziłbym sobie z ciężarem 110 kg, więc jak widzisz na tle innych te ciężary nie wyglądają imponująco.
Nie koncentrujesz się na sile rozumianej przez hipertrofię?
Nie. Nie naciskamy na siłę, żeby zwiększyć jakiekolwiek obwody. W okresie przygotowawczym ta siła ma charakter stacyjny. Na przyszłość myślę nawet na ograniczeniu treningu siłowego do jednego razu w tygodniu.
Cały okres swojej długiej przecież kariery unikałeś ciężkich kontuzji?
Tak. Wygląda to z dobrej konstrukcji planu. W wieku juniora zmagałem się jakiś czas z naciągnięciem dwugłowego. To wszystko, co mógłbym powiedzieć na temat kontuzji.
W Chorzowie za 5 dni zmierzysz się z Ceccarellim (pokonał Dominika w Stambule na 60M) indywidualnie. Jak podchodzisz do tego pojedynku?
Bez strachu. Jadę po kolejny dobry bieg.
…
Dominik Kopeć od 14 lat trenuje z Andrzejem Gdańskim! Jedna z najdłuższych sprinterskich współprac w kraju. Obiecaliśmy sobie wymianę numerów, żeby przy okazji na żywo porozmawiać także z jego trenerem, ale niewykluczone, że jeszcze w Chorzowie porozmawiamy w trójkę