Polacy wygrali klasyfikację medalową mistrzostw świata masters po raz pierwszy w historii (za nami Niemcy i USA). Padły też świetne wyniki jak np. 9.87 Ewy Bartosik, która w momencie startu miała 72 lata w biegu na 60 metrów, czy 10,95 Hiroo Tanakiego z Japonii, także na 60 metrów. A żeby jeszcze lepiej zrozumieć wartość tych wyników, warto sobie uświadomić, że udział w takich zawodach zależy od zmysłu organizacyjnego i portfela startujących, zupełnie inaczej, niż ma to się w lekkoatletyce juniorów lub seniorów, gdzie wszystko planują i finansują krajowe związki (w dużym stopniu z pieniędzy nas wszystkich, bo podatników). Mastersi to inna liga, skazana na samoorganizację, czystą pasję i wolę udowodnienia sobie i innym, że ciągle mogą. Poniżej spojrzenie na mistrzostwa z perspektywy naszego uczestnictwa w nich w roli zawodnika, kibica i trenera. 

W Toruniu zadaliśmy takie oto pytanie 75-letniemu Marianowi Leśniakowi z Krakowa: „To wiek, czy trening sprawia, że nie możesz być lepszy wynikowo”? -„To trening, bo ja w styczniu i lutym nie trenowałem przez kontuzję. Brakuje treningów”. Marian wystąpił kolejno w biegu crossowym (6 km i srebro w drużynie), 800 metrów (6 miejsce w finale!) i półmaratonie. Razem z Andrzejem Maciołem już planują wyjazd na następne halowe mistrzostwa świata do Korei (2026 rok) i Mistrzostwa Europy na stadionie (21 września 2023 roku we Włoszech). W Korei Andrzej już startował, w 2017 roku. Lot w obie strony z Warszawy wyniósł wówczas 2000 złotych. Z prywatnej kieszeni. Są jednak mastersi, którzy uzyskują dofinansowania z miast, od pracodawcy, czy sponsorów i startują za darmo. To już kwestia tego, kto gdzie i jak się zakręci. Z naszych wywiadów wynika jednak, że każde zawody to prywatna ambicja i „pieniądze zawsze się znajdą dla chcącego”. Mastersi z medalowymi szansami nie odpuszczą takiej imprezy, choć wylot do Korei w 2017 roku sprawił, że nasza reprezentacja była okrojona o więcej, niż połowę. Samolotem i tak leciał każdy skąd chciał i mieszkał tam, gdzie zdobył namiary. Warto wspomnieć, że do Torunia z południa Europy wielu mastersów przyjechało samochodami kempingowymi. Kiedy wracaliśmy w nocy do hotelu (koszt noclegu 20 zł/dobę! Warunki 8/10) mijaliśmy campery w których nocowali. Jeden z ponad 70-letnich mastersów noc spędził chyba nawet na hali. Kilka razy mijaliśmy go twardo śpiącego na krześle 🙂

90-letniego Czesława Pluszczewskiego spotkaliśmy podczas meczu Polska-Albania. Wyglądał na 75, startował w rzucie młotem ustanawiając rekord Polski 20.83 metra! Urodził się na Białorusi (obecnie to już tereny polskie), krytykował politykę i generalnie był bardzo rozmowny. Zwracał uwagę, że aktywny sportowo był przez całe życie i pozostał aż do tej pory. Silny i zdrowy! Nie było czuć różnicy wynikającej z wieku. Rozmowa z nim dała do myślenia! Wiek to nie jest przeszkoda, żeby być zdrowym, silnym i startować jak młodzi. Szczególnie zapamiętamy jednak występ 54-letniej Australijki, Lenore Lambert, która zmagała się najprawdopodobniej z dysplazją stawu biodrowego (lub jakąś kontuzją wcześniej). Lambert wystąpiła w pięcioboju, jednak nie ukończyła go z powodu coraz mocniej odczuwalnych dolegliwości. Jej próby, żeby oddać bezpiecznie choć jeden skok w dal robiły jednak wrażenie, szczególnie, że wielu ludzi (większość?) często rezygnuje z jakiejkolwiek regularnej aktywności z uwagi na wiek, zdrowie, czy kontuzję. A tutaj mieliśmy do czynienia z rywalizacją na mistrzostwach! Można byłoby dużo pisać o osobowościach tych zawodów, każdy z pewności ma swoją indywidualną historię. Nie wszyscy byli zdrowi. Startowali z rozrusznikami serca, jak np. 85-letnia Janina Rosińska (przebiegła 366 maratonów), mieli cukrzycę typu I lub II, nadciśnienie i inne problemy kardiologiczne. Takim osobom lekarze zalecają co najwyżej rekreację, a oni znając swoje możliwości ryzykowali. Janina Rosińska(K85) na przykład niesamowicie rozpoczęła bieg na 400 metrów od sprintu, nie wytrzymując jednak intensywności i do mety mogła już tylko naprzemiennie iść i biec (i skończyła rywalizację ze złotem i rekordem Polski Masters 2:52.36!).

Oni do tych zawodów zgłosili się sami, na własną odpowiedzialność i za swoje pieniądze (czasami od sponsorów), mieli nerwy, żeby przyjechać, startować i przeżywać stres charakterystyczny dla zawodów. Nie do wiary, że było ich tak dużo! Rywalizowało aż 17 zawodników między 80, a 84 rokiem życia w biegu na 60 metrów. Niesamowicie konkurencyjna kategoria, gdzie kilka setnych decydowało o awansie. Zwyciężył Brytyjczyk, Allan Long z czasem 9.36! To jest sprint! Nie trucht, nie bieg, a sprint! Nie sposób oglądać mastersów i nie zadać sobie pytania o wiek, gdzie można przesuwać granicę możliwości i ciągle się poprawiać. W zależności od doświadczeń wynikowych, trenerskich, czy po rozmowie z mastersami odważylibyśmy się powiedzieć, że przyjmując 10 lat ciągłego treningu taką granicą jest wiek 65 lat, co oznaczałoby, że gdyby ktoś zaczął trenować sprint w wieku 55 lat, mógłby liczyć na życiówki w wieku 65 lat. A jak postawić tą granicę dla tych, którzy trenują od dzieciństwa? Wynikowo tą granicę na wiek 40 lat przesunął Kim Collins i Marlene Ottey u kobiet! Obecnie aspiruje do tego 45-letni Szwed(kraj pochodzenia to Portoryko), Lion Martinez, który jest rekordzistą świata masters z czasem 6.88/60 metrów, a w wieku 23 lat biegał 60-kę w czasie 6.69 sekundy! Wznowił treningi w 2017 roku i od nowa wspina się na szczyt. 10 lat treningu osiągnie w 2027 roku. Szczególnie zapamiętamy też finałowy występ 60-letniego Johna Wrigtha na 200 metrów, który osiągnął czas 24.28 -rekord świata masters M60! Brytyjczyk miałby najprawdopodobniej złoto w kategorii o 5 lat młodszej, a w M50 walczyłby w medal. Wright przed 200-ką miał w nogach trzy rundy 400 metrów zakończone czasem 55.65! Młody bóg, a ma ponad 60 lat!

Na koniec warto dodać, że zawodnicy naszego klubu zdobyli podczas HMŚ w Toruniu (26 marca-1 kwietnia) aż 5 medali (w tym dwa indywidualnie). Obserwowaliśmy zawody w roli kibica, zawodnika i dziennikarza. Wniosków mamy mnóstwo, ale najważniejszy z nich jest taki, że chce się po tych zawodach czegoś więcej, bardziej, zdrowiej, szybciej itd.! Mastersi inspirują, jak głosi tytuł tego artykułu. Z całym szacunkiem dla mastersów, te zawody powinna obserwować głowa państwa (w czasie HMŚ trwał mecz Polska-Albania, a obserwował go prezydent). Najważniejsi ludzie w kraju swoją obecnością zwróciliby uwagę kreatorów rzeczywistości, a więc mediów, że ruszać się można w każdym wieku, z korzyścią dla siebie i narodowej służby zdrowia. Następna bliska okazja za rok. W marcu 2024 Halowe Mistrzostwa Europy Masters w Toruniu! Następna taka szansa może za 10 lat!

Zawody dla mastersów na świecie rozgrywane są już od 25 lat (USA). W Polsce to wiek 35 lat, a World Athletics respektuje 35 lat w randze mistrzostw świata. W naszym kraju za organizację zawodów odpowiada Polski Związek Lekkiej Atletyki Masters (www.pzlam.pl)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *