Cierpliwość w przyspieszeniu. Klucz do sukcesu? 60 vs 100M

Wszyscy mamy w pamięci zwycięstwo Ewy Swobody nad Elaine Thompson-Herah (czyt. Hira) w biegu na 60M w Toruniu. Było to zwycięstwo o 0.01 sekundy. Z racji wielu obserwacji, jakie pojawiają się w rozmowie z nami, chcielibyśmy zwrócić uwagę na kilka szczegółów z tego pojedynku, kluczowych jeśli chodzi o sprint. 

 

Oglądając rywalizację można było zobaczyć kilka wyróżniających się elementów-różnic pomiędzy Ewą, a Elaine.

-„jump start” Swobody i szybszy krok Elaine

-Krótka faza przyspieszenia Swobody i długa Herah

-Długość biegu w pozycji wyprostowanej (ok. 19 kroków Herah i 26 Swobody)

 

Zacznijmy od startu. To Pia (0.120) zareagowała najlepiej, ale jako pierwsza krok postawiła Elaine (0.180). Na tle obu tych zawodniczek to jednak Swoboda(0.163) błysła najlepszym „pushem”, odbiciem z bloków, gdzie od razu znalazła się w długości kroku przed rywalkami. Tzw. „jump start”, umiejętność odbicia, a nie samego tylko wyjścia z bloków to bardzo pożądany element w sprincie, efektowny w oglądaniu i zarazem generujący największą moc, co ma przełożenie na długość kroku. Ewa ten typ startu prezentuje od początku sezonu i nie umyka to też uwadze komentatorów, czy kibiców. Przy starcie rzuca się też w oczy przesunięcie na ściance bloku lewej stopy Ewy. Ma możliwy wpływ na komfort odbicia, ale jest uznawany za błąd np. przez Pierre Jeana Vazela, znanego analityka i trenera sprintu.

Ułożenia ciała Swobody samo w sobie wskazuje, kto tu jest zwycięzcą. Niesamowite ujęcie i oczywiście start Polki.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Faza przyspieszenia. To Ewa jest zdecydowanie najszybsza do 10 metra. Ma to odzwierciedlenie w liczbie kroków. Ewa potrzebuje 7.5 kroku, Herah 8.1, co wynika m.in. z większego poziomu mocy Polki. Jamajka odznacza się wyższą częstotliwością, a Swoboda długością kroku, co finalnie znajduje też odzwierciedlenie na mecie, gdzie Polka na pokonanie 60 metrów potrzebuje jednego kroku mniej. O tym co ważniejsze: częstotliwość, czy długość pisaliśmy już wielokrotnie i tutaj nie ma zwycięzcy. Potrzebny jest balans w odniesieniu do mechaniki. Różnice w niej są widoczne w „drive phase”. W internecie można przeczytać komentarze, że gdyby Polka poprawiła fazę przyspieszenia, biegałaby 10.8/100M. Tylko cytujemy (bo przewidywania często biorą w łeb przy najlepszych analizach), ale czy jest sens szukać poprawy w czymś, gdzie Polka i tak jest najszybsza? Jest pierwsza na 10, 30, 40 i 60 metrze. Wiele osób miało jednak wrażenie, że gdyby ten bieg trwał 10-20 metrów dłużej, to Jamajka byłaby górą. To wrażenie wynika z różnic w fazie przyspieszenia. Od zawsze zwraca uwagę to, kto pierwszy się prostuje, czy raczej zaczyna patrzeć przed siebie (zachowując wciąż lekko poziomą sylwetkę). Herah zaczyna to robić na 14 kroku, a Ewa na około 6. Polka stawia na długość kroku, Herah na jego cierpliwość. Przenosząc te proporcje na liczbę kroków w pozycji wyprostowanej to stosunek wychodzi na 19:26. Polka ma krótszą fazę przyspieszenia, a Jamajka krótszą fazę biegu na dystansie. W biegu na 100 metrów, ta oszczędność energii ma znaczenie dla końcowego rezultatu i nic dziwnego, że Elaine jeszcze 5 miesięcy temu prawie otarła się o rekord świata na setkę. To widać w jej komponentach ruchu.

 

Na 60 metrów jednak atuty są po stronie Polki i to w technice naszej zawodniczki tkwi przewaga. Oszczędność energii nie ma aż tak dużego znaczenia bo bieg kończy się krótko po tym, jak zawodniczki osiągają prędkość maksymalną, lub znajdują się jeszcze przed jej szczytem. Na 100M prędkość max spada zawsze na około 20-30M przed metą. 60 metrów obecne w programie rywalizacji od 1985 roku to czysta szybkość i moc. Na Halowych Mistrzostwach Świata będziemy zachwycać się sprinterkami, które cytując klasyka „rodzą się, a nie są tworzone”. W tym cytacie chodzi o dominacje cech wybitnie szybkościowych, których przejaw jest tak ogromny, że w łeb biorą przeważnie wszelkie taktyki i analize, dość tylko przypomnieć sensacyjnego(?) mistrza świata z Sopotu (Richard Kilty 6.49 w 2014 roku).