Tempo służy budowie szybkości czy regeneracji?

Wielu zawodników boi się tempa, jak ognia. Niektórzy przeciwnie , lubią tyrać, więc i tempo daje im poczucie dobrze wykonanej pracy. Sukces w końcu to suma wylanych litrów potu. O ile jednak jest to prawda w odniesieniu np. do maratonu lub crossfitu, to w sprincie tak prosto już nie ma.
Środa i sobota to w polskim sprincie (uogólniam) dni gdzie wykonywane jest tzw tempo czyli trening interwałowy o różnego rodzaju objętości z zazwyczaj krótkimi czasami wypoczynku. Tempo to np: 10x100M, 8x200M, 7x300M, 3×300+3×500 z czasami przerwy od 1 do 10 minut. Zazwyczaj pierwsze odcinki zaczyna się biegać wolno, a ostatnie możliwie najszybciej. Taka piramida objętości i intensywności.Kiedy zawodnik w czasie treningu “siada na biodrze’ trener krzyczy “wyżej bioderko”(podczas gdy powinien przerwać trening), kiedy nie ma już sił po 5 odcinkach słyszy : “musisz dać radę ” (a nie lepiej wydłużyć przerwę?). Tempem można nazwać też trening siłowy, gdzie objętości także są windowane do takich ilości , że ciężko utrzymać nawet długotrwałą koncentrację. Tymczasem co jest nazywane tempem w literaturze sprintu znanej na świecie?
Chyba najpopularniejszym terminem jest tzw. Tempo ekstensywne wykonywane na intensywności 65-80% na trawie (w płaskich butach) ,na rowerze stacjonarnym w formie interwału, lub (jeśli chcemy pozostać aktywni w dni nietreningowe) nawet w formie rzutów i innych ćwiczeń , które przyczyniają się do USUWANIA SKUTKÓW ZMĘCZENIA. No więc jak to jest, że znane nam z polskich bieżni “tempo” na którym wymiotuję, nazywa się gdzieś indziej tempem, które ma “usuwać skutki zmęczenia” ? Wynika to (najprawdopodobniej) z błędu logicznego. Uczucie wentylacji płuc w treningu tempowym jest tak silne, że upatruje się w nim największego potencjału do zwiększenia rezerw wytrzymałości. Nic bardziej mylnego, jeśli odnosimy to do poprawy szybkości . Wentylacja płuc choć istotna nie ma nic wspólnego z budowaniem szybkości, ani nawet szybkości wytrzymałościowej. Zawodnicy i trenerzy często wpadają w pułapkę myślenia, że skoro sprinter nie wytrzymuje na ostatnich 30 metrach biegu to najprawdopodobniej brakuje mu wytrzymałości (docelowo musimy poprawić jego parametry tlenowe). Tymczasem szkopuł tkwi w tym, że wcale tak nie jest. “Wytrzymałość nie rodzi szybkości. To szybkość rodzi wytrzymałość “- te słowa są powtarzane jak mantra przez setki trenerów na świecie. To m.in. z tego faktu wzięło się tzw tempo ekstensywne , które ma usuwać skutki zmęczenia po treningu… szybkości.
Ciężka to nauka, bowiem nawet tempo ekstensywne jeśli dobrze je zastosujemy może POŚREDNIO wpływać na szybkość . Jak? -regeneruje nasz układ nerwowo- mięśniowy po obciążeniach treningowych z poprzedniego dnia.-zwiększa kapilaryzację, która przyczynia się do ogrzewania neuronów motorycznych mięśni i obniżenia oporności elektrycznej poprawiając rekrutację włókien mięśniowych i intensywność treningu. Poprawia tym samym zdolność do utrzymywania ciepłoty ciała przez dłuższe okresy podczas treningu szybkości, jak i w czasie zawodów (!)-zwiększa ilość naczyń włosowatych, spowalnia krążenie krwi przez tkanki pozwalając na zwiększenie czasu na transfer składników odżywczych i usunięcie odpadów.-zwiększa i utrzymuje zdolność do pracy.-zapewniaa niską intensywność, przyczynia się do rozwoju zdrowych stawów i wzmocnienia tkanki miękkiej.Donovan Bailey biegał np: tempo ekstensywne w formie 8-10 biegów po 50 metrów. U Charliego Francisa było to nawet 10x100M po trawie, przerywanych marszem. Co jednak ciekawe intensywność tempa eks jest tak tak mała, że trenerzy nie wliczają jej do całkowitej objętości treningowej. Jest zarazem na tyle wysoka, że nie musimy martwić się o rekrutację włókien szybkich. Oczywiście bez tempa ekstensywnego można się obejść. Nie ono bowiem decyduje o szybkości. Na pewnym etapie może być jednak istotne. Najważniejszym jest jednak odwrócenie pojęć. Jeśli poprzez tempo będziemy chcieli poprawić szybkość, nie uda nam się to, albo będzie mialo taki sam skutek jak wyprawa w góry 4x w tygodniu. Poprawę szybkości można uzyskać bowiem na skutek samego tylko ruchu, jaki by on nie był. Aktywność fizyczna to podstawa, jeśli chodzi o fundament dla jakiejkolwiek specjalizacji. No ale jeśli całe dnie spędzamy przed komputerem… Kevin Tyler widział sukces swoich zawodników zarówno z, jak i bez tempa ekstensywnego. W żadnym wypadku nikt nie stosuje jednak tempa żeby ZAJEŻDŻAĆ swoich zawodników! Możemy zwiększać wydolność tlenową bo każdy nasz trening się do tego w jakimś stopniu przyczynia, ale w jakim celu chcemy ją zwiększać? To szybkość stanowi priorytet. Jest jeszcze tzw. tempo intensywne, które ma przygotowywać do wytrzymałości specjalnej (2-3 odcinki ponad 150 metrów). Ale no właśnie. Ono nie kształtuje ale przygotowuje. Na pierwszym miejscu należy postawić sobie cel, na drugim środki, jakie mają do niego prowadzić. Objętość tempa jest w polskich programach zbyt duża, chaotycznie dopasowana i zbyt intensywna. Nie ma też nic wspólnego z tempem ekstensywnym, które faktycznie może nam pomóc o ile jest przeplatane całorocznym treningiem szybkości.