Caster Semenya i Stella Walasiewicz. Czy należy karać za wysoki poziom testosteronu?
W akcie urodzenia Walasiewicz jest napisane, że była kobietą. Żyła jako kobieta, a jej akt zgonu mówi, że była kobietą” -Samuel Gerber (koroner sądowy, uczestniczył w jej sekcji zwłok). Stwierdził on ponadto, że „miała słabo rozwinięte, niedziałające narządy męskie. Miała zestaw chromosomów XY, co jest podstawą do nazywania tego „interpłciowością”, ale nie przekreśla jej kobiecości (budowa ciała, genetyka, hormony).
Rodzice zawsze uważali Stasię (Stellę) za kobietę. Wszak mozaicyzm nie jest prosty do wykrycia! Nawet mąż Walasiewicz, Harry Olson bronił swoją byłą żonę mówiąc, że nigdy nie zauważył jej stanu, kiedy się kochali. Jednocześnie był oburzony, że cała energia społeczna kieruje się w stronę jej płci, a nie mordercy, którego należało złapać.
W 1991 roku, Kongres Lekkoatletyczny (TAC) jednogłośnie przyjął rezolucję, że oskarżenia pod adresem Walasiewicz są nieścisłe. Mona Shangold, ekspert w dziedzinie ginekologii sportowej potwierdziła, że stan Stelli nigdy nie dawał jej nieuczciwej przewagi. Jej najgroźniejsza rywalka, Helen Stephens także przyznała: „Nie sądzę, żeby miała jakąkolwiek przewagę i była mężczyzną”.
Jakie to różne od niektórych bezrefleksyjnych komentarzy pod adresem Caster Semenii. Świat nie jest czarno-biały, jest zdecydowanie bardziej skomplikowany, podobnie jak natura komentarzy, która potrafi tak samo pochwalić, jak i zniszczyć. Zapewne nikt nie zadawałby sobie trudu oczerniania innych bez analizy dowodów, gdyby Stanisława Walasiewicz żyła współcześnie. W RPA Semenii się tak nie krytykuje, bo jest ich. W jej obronie stawał nawet van Niekerk. Fakty są takie, że: Caster jest interplciowa, ma zestaw chromosomów XY, co jednak nie oznacza w żadnym wypadku, że jest mężczyzną. Nie świadczy o tym na pewno poziom testosteronu, bo jest coś takiego jak tolerancja organizmu na poziom hormonalny. Wielu współczesnych sprinterów ma zdecydowanie zbyt wysoki poziom testosteronu, bo tacy się urodzili. Czy w przyszłości także to przyczyni się do wysyłania ich na szkodliwe kuracje, żeby tylko uczynić ich bardziej normalnymi?
World Athletics stworzyło zasady, gdzie nawet kobiety mogą startować z wysokim poziomem testosteronu, jeśli wynika to z ich natury. W przypadku Caster, jej naturę przekreśliło DSD (zaburzenia rozwoju płciowego). Przekreśliło nagle, choć nie przeszkadzało, kiedy Caster dwukrotnie sięgała po tytuł mistrzyni olimpijskiej, a więc IAAF przeczy sam sobie, nie odbierając jej medali? Chce uciszyć krytyków i zmienić reguły gry… w trakcie gry, bo tego chce wściekły tłum (skoncentrowany w kilku krajach)?
DSD jest problemem, który bez wątpienia wymaga regulacji, ale regulacji wymaga też stan hormonalny bez niego. Płci nie definiuje zestaw chromosomów, to zbyt duże uproszczenie. Na świecie żyją np. ludzie którzy rodzą się jako dziewczynki, a dokładnie w 12 roku życia w sposób naturalny przekształcają się w mężczyzn (tzw. defekt enzymatyczny). Co na to World Athletics? Czy ujawni on nazwiska osób, które już startują w ten sposób?
Wg dostępnych badań 4.8% elitarnych zawodniczek osiąga wysokie stężenie testosteronu. Aż 25.4% elitarnych zawodników mieści się w dolnej granicy poziomu T. Prawdopodobnie nie byłoby licznych afer dopingowych, gdyby nie te różnice. Jest oczywistym, że inni mają genetyczną przewagę nad pozostałymi. Da się ją wyrównać kombinując z dopingiem. A co robi World Athletics? Wprost nakazuje ryzykowną zdrowotnie kurację (doping), żeby wyrównać sportowe szanse! To brzmi jak paradoks. Angel Heredia (chemik i trener) zamieszany w aferę Balco komentuje: „Uważam, że powinniśmy zezwolić na stosowanie EPO, hormonu wzrostu i testosteronu, adrenaliny i epitosteronu ze względu, że organizm jej po prostu sam wytwarza, a same środki są niewykrywalne (…). EPO np zmienia wartość hemoglobiny, ale ludzie mają różne wartości hemoglobiny. Normalni sportowcy mają poziom testosteronu 3 ng, Tim Montgomery na przykład ma 3 ng, a Maurice Greene 9 ng, więc co może zrobić Tim? To nie doping substancjami endogennymi jest niesprawiedliwy, to natura jest niesprawiedliwa”.
Brzmi na logiczne, ale szalone? W takim wypadku równie szalony jest pomysł IAAF, żeby poddawać kuracji hormonalnej zawodniczki, co może prowadzić (na co są konkretne dowody) do bardzo poważnych zmian chorobowych. Caster nie godzi się na to, aby być królikiem doświadczalnym, bo poznała już pozostaje „króliki”. Ich historie są wstrząsające i nie dziwi jej walka o prawdę. Przyznaje to nawet Joanna Jóźwik: „Na jej miejscu walczyłabym o swoje”…
Jeszcze przed igrzyskami w Tokio możliwa jest decyzja Trybunału Sprawiedliwości, która przywróci Caster jej miejsce na trzecich z rzędu igrzyskach, ale jakie są sądy każdy wie… Dowody, nauka itd. to nie wszystko. Decydują też lobby i czynnik ludzki. Sprawa jest złożona. Sprawiedliwość jest trudna do oceny, wszelkie oceniające wygląd komentarze równie dobrze można odnieść do siebie. Są nie na miejscu.