Mężczyźni są bliżej światowej czołówki w sprincie, to jednak kobiety mają większe szanse w walce ze światem
Statystyka ostatnich lat pokazuje dobitnie i to na wszystkich sprinterskich dystansach 100-400M, że to mężczyźni są bliżej światowej czołówki sprinterów. To jednak kobiety mogą liczyć na półfinał i finał mistrzostw świata, lub igrzysk olimpijskich. Wszystko sprowadza się bowiem do konkurencyjności, która u mężczyzn jest większa. Polak nawet jeśli pobiłby rekord Woronina (10.00 z 1984 roku), to i tak miałby małe szanse na awans do finału światowej imprezy. U kobiet sytuacja diametralnie się zmienia. Pobicie rekordu Polski Ewy Kasprzyk (10.93 z 1986 roku) otwierałoby już furtkę do walki o medal na igrzyskach. Z szacunków wynika, że czas 10.90 może dać brązowy medal w Tokio.
Skąd taka rozbieżność w konkurencyjności płci? Na świecie więcej jest mężczyzn w stosunku 50.4% do 49.6% wykluczając tzw. płeć X). Tak samo męski finał 100M dotychczas przyciągał na stadiony najwięcej kibiców. Rywalizacja o miano najszybszego człowieka planety od lat rozpala wyobraźnię, ale jest też po prostu ciekawa. Nawet zwykły Kowalski, który nie interesuje się lekkoatletyką, chciałby zobaczyć przynajmniej raz w życiu, jak wygląda najszybszy człowiek świata. Obecny rekord świata 9.58 rozpalił wyobraźnię jeszcze bardziej. Jak to jednak jest z tym, że w Polsce to mężczyźni i to mimo braku wyraźnego lidera są bliżej świata? Różnice są niewielkie i raczej nie ma co wyciągać daleko idących wniosków, ale nieustanna zmiana lidera w Polsce na przestrzeni lat powoduje właśnie, że konkurencyjność stoi na wysokim poziomie. W ostatniej dekadzie najszybszymi Polakami byli m.in. Przemysław Słowikowski, Remigiusz Olszewski, Karol Zalewski, Dariusz Kuć, czy nawet Adam Pawłowski. U kobiet natomiast od 2014 roku najlepsza jest wyłącznie Ewa Swoboda. Jak bardzo pogorszyłaby się nasza statystyka, gdyby nie ona, łatwo przewidzieć analizując poniższy wykres (w kolejności rok/liczba zawodników poniżej 11 lub 10 sekund/strata najszybszego Polaka do najszybszego na świecie).
KOBIETY MĘŻCZYŹNI
2021: 17 (0.57) 2021: 20 (-0.50)
2020: 4 (-0.39) 2020: 4 (-0.33)
2019: 8 (-0.36) 2019: 19 (-0.47)
2018: 14 (-0.38) 2018: 21 (-0.42)
2017: 15 (-0.53) 2017: 19 (-0.45)
2016: 14 (-0.42) 2016: 25 (-0.41)
2015: 20 (-0.50) 2015: 27 (-0.62)
2014: 6 (-0.50) 2014: 16 (0.52)
2013: 12 (-0.74) 2013: 14 (-0.48)
2012: 10 (-0.69) 2012: 19 (-0.57)
2011: 8 (-0.63) 2011: 20 (-0.39)
2010: 7 (-0.60) 2010: 13 (-0.52)
Ewa Swoboda ratuje kobietom statystykę i tylko ona ma szansę w rywalizacji ze światem. Jej największy sukces to półfinał mistrzostw świata 2019 z czasem 11.27 sekundy. W tym roku pobiegła 11.20 odnotowując tylko jeden start. Nie ma więc pewności, jak zaprezentuje się na igrzyskach. Półfinał najprawdopodobniej da wynik poniżej 11.2 sekundy. Mimo jednak, że jej strata na przestrzeni lat najmniej wyniosła aż -0.36 sekundy, to w przeciwieństwie do mężczyzn może bić się o ten półfinał. Widać to także po statystyce, gdzie kobietom jest o wiele ciężej biegać poniżej 11 sekund. Właśnie z uwagi na trudność dopasowaną do płci, w przeliczeniu na punkty jej czasy na 100M okazałyby się lepsze od mężczyzn, u których jest olbrzymi ścisk. Kobietom jest trudniej i łatwiej zarazem, a co ciekawe w Polsce więcej jest kobiet od mężczyzn. Szanse na trafienie wybitnej sprinterki są więc większe. Szanse na to, że sprinterska mapa Polski jeszcze bardziej zacznie konkurować ze światem zwiastuje pojawienie się 20-letnie Pii Skrzyszowskiej, która pobiegła w tym roku 11.23 zdobywając tytuł mistrzyni Polski na 100M (Ewa Swoboda nie startowała z uwagi na niegroźną kontuzję). Na horyzoncie naciska też Klaudia Adamek (11.30 w tym roku).
A ile kobiet złamało dotychczas w całej historii granicę 11 sekund?
115
Ilu mężczyzn?
154
Rywalizacja trwa.