Dwain Chambers z rekordem świata masters
Prawie 46-letni Dwain Chambers w pierwszym starcie sezonu ustanowił rekord świata masters M45 na 60 metrów: 6.81. Poprawił tym samym wyczyn pochodzącego z Portoryko(reprezentuje Szwecję), Liona Martineza (6.88 sprzed roku). A skoro Dwain, który de facto nigdy faktycznie nie zawiesił swojej kariery odzyskuje blask, na nowo rozgorzała dyskusja, czy stary dopingowicz nie wrócił do swoich nawyków. Ale to dyskusja jak każda inna. Doping to sprawa etyki sumienia. Inna dla każdego, niezależnie od wybranej dziedziny. W przypadku Dwaina rzuciła jednak niezatarty ślad na powszechność i niewykrywalność dopingu.
„Wstrzykiwałem sobie insulinę, trzy jednostki w dolną część brzucha (do osocza) po ciężkiej sesji podnoszenia ciężarów” -Dwaina nigdy na insulinie nie złapano, ale to o czym pisze w swojej książce pokazuje czym jest insulina dla sprintera. A jest ona nie tylko hormonem anabolicznym, ale też całkowicie niewykrywalnym środkiem wspomagającym regenerację i wzrost siły. Dwain pokusił się nawet o wskazanie nazwy: Humalog, a więc szybkodziałająca (szczyt osiąga przed upływem 50 minut). Podczas gdy w Polsce uważa się, że doping to głównie Rosja i daleka Ameryka, to ten rodzaj insuliny łatwiej dostać w Europie, niż w którymkolwiek z wymienionych krajów. Chodzi o system recept i koszta. Brzmi jak reklama dopingu? Jeśli tak, to dyskusja musi trwać, a treści związane ze śledztwami dopingowymi, książki o tym wspominające powinny być zakazane. Tego jest mnóstwo, a w wąskiej dyscyplinie, jaką jest sprint dowie się o tym prędzej czy później każdy. To czy ktoś bierze doping to kwestia sumienia i odwagi. Przepisy też dużo mówią o podejściu. Zawodnicy mogą dwukrotnie w ciągu roku ominąć kontrolę. Tzn. nie mogą, przepisy stwarzają lukę, podobnie, jak technologia, która nie wykrywa wielu substancji. A czy to nie okazja czyni złodzieja? Czy promocją dopingu nie są właśnie takie dziury w regulaminach, mnogość przepisów, których względnie poważne traktowanie zaczyna się po wejściu na poziom <10.30 na 100 metrów?
Niestety świat sprintu jest skażony dopingiem. To fakt, ale nie każdemu przynosi to korzyć. Dwain Chambers mimo, że opisuje siebie jak „chodzącego ćpuna”, który brał doping prawie codziennie często był zdziwiony, jak niewielką dawało mu to poprawę w wynikach. Największe zdziwienie budził u niego fakt, że wciąż są szybsi od niego. Bo sprint to wciąż przede wszystkim geny, fizjologia i antropometria. Ktoś może brać testosteron, ale i tak nie zbliży się do stałej wartości tego hormonu we krwi przeciwnika. W przypadku testosteronu (T) każe się na razie tylko kobiety. Christine Mboma właśnie ma okazję dokonać rzeczy przełomowej. Może zostać pierwszą zmuszoną do farmakologii (obniżanie poziomu T za pomocą środków medycznych) sprinterką, która będzie w światowej czołówce sprintu. Jak na razie pierwsze wnioski z eksperymentu, któremu poddała się Namibijka (za aprobatą World Athletics) są „zaskakujące”. Mboma nie została złamana psychicznie, jak inne sprinterki. To z kolei pokazuje determinację tej zawodniczki. I warto też w analizie sprintu wciąż pod uwagę mental. 46-letni Dwain Chambers, mimo, że przepisy mogą być dla niego mniej łaskawe za np. 10 lat, wciąż może, wciąż mu się chce. Poziom jaki prezentuje być może nie jest związany z dopingiem. Na czysto Brytyjczyk biegał 9.97 sekundy, a już taki czas rodził pytania o to czy „sprinterzy się rodzą, czy stają”…